Dla wielu z nas najważniejszą rzeczą związaną z domem jest poczucie bezpieczeństwa. Dom traktujemy jak azyl, w którym nic nie ma prawa nam się stać. Myślimy sobie, że możemy mieć wypadek samochodowy, możemy się potknąć na ulicy i złamać nogę, ktoś może nam ukraść w autobusie torebkę, ale w domu jesteśmy na pewno bezpieczni. Nie dopuszczamy do siebie myśli o pożarze, który może wybuchnąć w naszym domu, o ulatniającym się tlenku węgla – bezwonnym zabójcy, który może na nas czyhać w łazience, czy też złodzieju, który może przewrócić nasz dom do góry nogami w poszukiwaniu paru złotych. Niestety rzeczywistość czasami może nas rozczarować i nasze wyobrażenie o niezniszczalnym schronie, za jaki uważamy nasz dom, może ulec destrukcji. Nie możemy zapobiec niektórym wydarzeniom, ale możemy zminimalizować ryzyko ich wystąpienia poprzez zamontowanie w naszym domu różnych czujników.
Czad – cichy morderca
Ostatnimi czasy bardzo wzrosła liczba zatruć tlenkiem węgla. Niestety większość takich przypadków kończy się śmiercią. Gaz ten, popularnie nazywany czadem, jest bardzo trudny do wykrycia przez człowieka, gdyż jest on gazem bezwonnym i bezbarwnym. Stare piecyki gazowe, praktyki polegające na zaklejaniu otworów wentylacyjnych sprzyjają uwalnianiu się tlenku węgla. Jest to szczególnie niebezpieczne podczas brania kąpieli w wannie. Zamknięci w szczelnym pomieszczeniu nie mamy szans z wydobywającym się wtedy czadem. W sytuacji, gdy w naszym mieszkaniu funkcjonują piecyki gazowe bardzo dobrym pomysłem jest zamontowanie czujników tlenku węgla. Te małe urządzenia mogą nam, czy też naszym najbliższym uratować życie. Ich działanie polega na częstym, na przykład co 30 sekund, pomiarze stężenia tlenku węgla w powietrzu. Jeśli czujnik zarejestruje, że maksymalne dopuszczalne stężenie tego gazu zostało przekroczone, wówczas powiadomi o tym fakcie domowników za pomocą sygnałów akustycznych i optycznych.
Mój dom, moja twierdza
Włamanie do naszego domu nie jest przyjemną sytuacją. Nawet nie chodzi tutaj o to, że ukradziono nam laptopa, cenny zegarek po dziadku, najnowszy model aparatu fotograficznego, czy też odłożone na wakacje pieniądze. Najbardziej przerażający jest fakt, że ktoś obcy bez pozwolenia wtargnął do naszej twierdzy i naruszył naszą intymność. Aby ustrzec się przed niechcianą wizytą złodziei warto wyposażyć dom w system alarmowy, na który składają się między innymi czujniki ruchu. Najpopularniejsze są tak zwane czujniki PIR, czyli pasywne czujki podczerwieni. Ich działanie polega na “obserwowaniu” zmian temperatury otoczenia. Jeśli zmierzona w danym momencie temperatura okazuje się być wyższa od standardowej temperatury otoczenia, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że czujka wykryła promieniowanie podczerwone, które wydzielane jest przez żywe istoty, między innymi przez ludzi. Jeśli dodatkowo promieniowanie podczerwone przemieszcza się, to wtedy włącza się alarm dźwiękowy i informacja o zagrożeniu jest przekazywana do centrali zarządzającej danym systemem alarmowym.
Pożar? Nie w naszym domu
Ogień to nieokiełznany żywioł, który niszczy wszystko co napotka na swojej drodze. Szybko się rozprzestrzenia i jeśli w porę nie zareagujemy to nasze szanse na wygraną walkę z ogniem są bardzo nikłe. Dzięki zastosowaniu czujników dymu możemy być spokojni, że zostaniemy w porę ostrzeżeni o zbliżającym się niebezpieczeństwie. W zależności od metody, jaką zastosowano do wykrywania dymu wyróżnia się cztery typy tego rodzaju czujników: optyczne, jonizacyjne, półprzewodnikowe oraz termiczne. Na polskim rynku największym zainteresowaniem cieszą się czujniki optyczne, które wykorzystują fakt, iż dym powoduje rozpraszanie się światła.
Wszystkie wymienione czujniki są urządzeniami o bardzo niewielkich rozmiarach, zamontowane na górnych partiach ściany są praktycznie niezauważalne. Warto zatem zaopatrzyć się w podstawowe rodzaje czujników i zafundować swojej rodzinie luksus, jakim jest bezpieczeństwo we własnym domu.